Minusy życia po trzydziestce

Miesiąc temu na moim koncie rozpoczęła się kolejna dekada. Przy tej okazji przypomniał mi się wpis, który prawie dziesięć lat temu popełniłam po skończeniu trzydziestki i postanowiłam Wam go tu wrzucić, bo moim zdaniem jest całkiem fajny, a może ktoś się utożsami.

Istnieje szansa, że powstanie analogiczny wpis o czterdziestce, ale jeszcze nie wiem, co się zmieniło 🙂


Natknęłam się ostatnio na artykuł “8 rzeczy, których organizm kobiety nie wybacza po 30-tce” i zaczęłam się zastanawiać ile w nim prawdy i czy naprawdę moje życie zmieniło się po trzydziestce. Często śmieję się z młodszych znajomych, że po trzydziestych urodzinach dopiero poznają co to starość; zacznie ich łupać w kręgosłupie, stawy zesztywnieją, mięśnie zaczną odmawiać posłuszeństwa – jednym słowem – rozkład pełną gębą. Żartuję, ale faktem jest, że w żartach tych jest ziarenko prawdy i pewne rzeczy nie przychodzą mi już tak łatwo jak kiedyś.

Co się zmieniło po trzydziestce?

ZARYWANIE NOCY

Nocna, dwunastogodzinna zmiana w pracy, szybkie śniadanie, potem zakupy i kawa z koleżanką, godzinna drzemka i kolejna nocka w pracy? Nie ma sprawy. Zdarzało mi się to nie raz. Zdarzało mi się spać po godzinę, dwie na dobę przez tydzień, po trzy-cztery godziny na dobę przez miesiąc… Teraz to już nie przejdzie. Dwa, trzy dni niedosypiania powodują, że muszę odsypiać godzinami – dziesięć godzin snu to minimum w takiej sytuacji.

Nie lepiej ma się sprawa z porannym wstawaniem, którego nigdy nie byłam zwolenniczką i wyznawcą. Mniej niż sześć godzin snu i poranna pobudka powodują, że po paru godzinach zaczynam się rozglądać za jakimkolwiek miejscem nadającym się na drzemkę i żadna kawa nie jest w stanie tego zmienić.

A skoro już przy kawie jesteśmy….

DIETA

Tu mój organizm też potrafi dać mi popalić. Jeśli zaniedbam picia wody, suplementacji magnezu czy zbilansowanej, regularnej diety przez okres dłuższy niż kilka dni układ pokarmowy zaczyna szaleć, skóra wysychać, a głowę rozsadza ból.

Woda, warzywa, ciepłe obiady, ograniczenie kofeiny – to was moi mili czeka po przekroczeniu magicznej granicy lat trzydziestu.

ZDROWIE 

Choroby wieku starczego nas trzydziestolatków na szczęście jeszcze nie dotyczą, ale niestety nasze ciała zaczynają się domagać uwagi. Mięśnie domagają się regularnego ruchu. Ciągle próbuję je przekonać, że postępują w ten sposób absolutnie nie racjonalnie, ale niestety przegrywam. Nie doszliśmy jeszcze do sytuacji, w której będę musiała udać się do sklepu po rolki, czy wykupić karnet na jogę dla dojrzałych, ale bez codziennego rozciągania i  profesjonalnego masażu leczniczego od czasu do czasu mięśnie pleców i karku, na co dzień prowadzące kanapowo-krzesełkowy tryb życia, buntują się w sposób trudny do zignorowania.

Co gorsza – zaczyna mi się chcieć. I to nie kolejnego hamburgera, czy babeczki z lokalnej cukierni, ale długiego spaceru, albo joggingu z rana. Nie wiem, jak długo uda mi się opierać tym pokusom.

URODA

Pamiętacie te czasy, kiedy za całą pielęgnację twarzy i ciała starczały mydło i czysta woda? A może nadal tak macie, bo jesteście szczęśliwym nasto, lub dwudziestoparolatkiem? Zapomnijcie o tym po trzydziestce. Krem na dzień, krem na noc, krem pod oczy… Silnie nawilżający balsam do ciała, mikrodermabrazja, peeling, maseczki… Oswajajcie się powoli z tymi terminami – przydadzą się. Zwłaszcza, gdy mimo ostrzeżeń zarwiecie noc, albo co gorsza – napijecie się alkoholu.

UŻYWKI

Z alkoholem kobiety mają przekichane już na starcie. Nawet te młode i zdrowe wolniej i gorzej go metabolizują. Na szczęście z odrobiną pomocy [patrz punkt wyżej] lampka wina, czy parę piw nie zaszkodzi zbytnio naszej urodzie ani zdrowiu. Oczywiście mówimy  paru piwach raz na jakiś czas, a nie dziennie 🙂 Gorzej rzecz się ma z innymi używkami. Kawa i herbata, fast food’y, papierosy, słone przekąski – wszystko to będzie widoczne na naszej twarzy i żadna ilość kremów, czy pieniędzy zostawionych w salonach kosmetycznych tego nie zmieni, jeśli będziemy sobie pozwalać na takie grzeszki zbyt często.

Po trzydziestce się wiele zmienia. Nie jest lepiej, nie jest też gorzej. Jest inaczej. Od nas zależy, czy przyjmiemy te zmiany i wykorzystamy niesione z nimi możliwości. Konieczność ruchu przekształcimy w nową pasję, konieczność zadbania o swoją skórę – w co tygodniowe domowe spa, naszą chwilę dla siebie. Wszystko jest relatywne. Nie możesz wypić pięciu piw? Przynajmniej na drugi dzień zamiast leżeć z kacem [podobno są nieprzyjemne :P] pójdziesz na spacer, albo spotkasz się z kimś bliskim.

Zatytułowałam ten wpis “Minusy życia po trzydziestce”, ale przecież wszyscy wiemy, że minusy bywają ujemne, ale bywają też dodatnie :P.

Możesz również polubić