Bądź wdzięczny

W ostatnim czasie rozpętało się już kilka “gównoburz” skoncentrowanych wokół wojny na Ukrainie i tematu uchodźców w Polsce. Nie będę się na ten temat wypowiadać, ani spowiadać z tego co sama robię. Tym bardziej nie będę komentować tego jak i czy pomagają inni – chociaż jest spore grono osób, które przyznają sobie do takich komentarzy prawo [nie mają go – żeby było jasne]. Nie chcę też odnosić się stricte do samej sytuacji uchodźców, ale do tematu wdzięczności. 

Wdzięczność. Nie wiem, czy to typowo polskie, czy może ogólnoludzkie, ale czy zauważyliście w naszym społeczeństwie przykaz bycia wdzięcznym? Głupie pytanie – na pewno zauważyliście. Co najwyżej możecie się różnić podejściem do niego. Być nakazu wyznawcami i apostołami, lub osobami, które walczą o prawo do samodecydowania i z nakazem się nie zgadzają. 

Znacie to? Musicie zaprosić na wesele dawno nie widzianą ciotkę, z którą nawet nie rozmawiacie, bo ona zaprosiła kiedyś na wesele waszych rodziców. Nie wolno wyrzucić, ani sprzedać prezentu, nawet jeśli jest wam absolutnie nie potrzebny. Ba, nawet jeśli o niego nie prosiliście oczekuje się, że będziecie wdzięczni, że będzie się wam podobać i że odwdzięczycie się tym samym. Zostaliście zaproszeni na urodziny, więc nawet jeśli normalnie urodzin nie obchodzicie, to musicie je zrobić tylko po to, żeby odwdzięczyć się zaproszeniem. Ktoś coś dla ciebie zrobił, wyświadczył ci przysługę – nie ważne czy tego chciałeś, potrzebowałeś, prosiłeś o to  – bądź wdzięczny. Nawet jak ci to utrudnia życie, czy coś komplikuje – bądź wdzięczny. Bo tak należy. Przykłady można mnożyć. 

Wiem, że młodsze pokolenie może się teraz zastanawiać, o czym piszę i pukać w czoło i będą mieć rację. Niestety pokolenie osób mi bliskich wiekiem, oraz naszych rodziców i dziadków żyje właśnie w takiej rzeczywistości. Na moim weselu były osoby, których nie znałam, z którymi ani ja, ani mój mąż nie utrzymywaliśmy kontaktu, bo ktoś kiedyś teściów gdzieś zaprosił. Jedna z moich kuzynek nie przyjechała obrażona, bo zgodnie z przyjętą przez nas zasadą osoby poniżej 18 roku życia dostawały zaproszenie tylko dla siebie, bez osób towarzyszących [oczywiście, gdyby zadzwoniła jak dorosła osoba, za którą się miała to by dostała zaproszenie dla dwóch osób – zwyczajnie nie mieliśmy pojęcia, że jest w związku, bo taki kontakt utrzymywałyśmy bliski]. Moja rodzona mama czuła się zobligowana urządzić przyjęcie urodzinowe, ponieważ została zaproszona do teściów. Nie muszę wspominać, że oni lubili takie nasiadówki, a u nas absolutnie nie były one w zwyczaju? Kilkakrotnie zdarzyło mi się komuś pomagać przy porządkach, na przykład przy przeprowadzce, i pakować rzeczy, które osobie nie były potrzebne, nie podobały się, a brała je, bo dostała w prezencie i nie wypada się pozbywać.

Skąd to się wzięło? Przecież nie ma to żadnego sensu.

Chcesz pomagać? Pomagaj dlatego, że chcesz, nie dlatego, że oczekujesz wdzięczności. Chcesz dawać prezenty? Podobnie. Nie oczekuj niczego, a dawaj, pomagaj z potrzeby własnej pozostawiając prawo do autentycznej reakcji osobie obdarowanej. Na pewno tobie też byłoby łatwiej, gdyby za każdym dobrym odruchem w twoją stronę nie stały oczekiwania, które psują smak prezentu. Sama, w swoim otoczeniu, od lat walczę z przekonaniem że trzeba, czy wypada. Pamiętam ile czasu przekonywałam tatę, że książka, którą chcę kupiona w komisie, będzie o niebo lepszym prezentem niż niepotrzebny nowy bibelot. Ile razy wyjaśniałam, że zapytanie o to, co kto chce na prezent nie jest w złym guście i lepiej jest kupić coś co się spodoba niż kolejny śmieć. Że nie oczekuję niczego w zamian za dany prezent, czy przysługę i nikt mi się nie musi za nic odwdzięczać, bo tak wypada. Ile razy tłumaczyłam, że fakt sprzedania otrzymanego prezentu nie świadczy o tym, że nie doceniam gestu, czy osoby, a jedynie o tym, że danej rzeczy zwyczajnie nie potrzebuję. 

Niestety to nadal “work in progress” – nie tylko jeśli chodzi o otoczenie, ale także o mnie. Czasami sama, wychowana w kulturze wdzięczności i odwdzięczania się, potykam się i uginam. Zdaje się, że do tej pory leży u mojej siostry prezent dla jej teścia, który miał z nami spędzić święta i dla którego – człowieka, którego spotkałam dwa razy w życiu, kupiłam upominek pod choinkę. Niemniej jednak widzę, że w młodszych pokoleniach odchodzi się od takiego podejścia, że trzeba, że się powinno i dobrze. Mam nadzieję, że odejdzie się całkiem.

Nie wiem na ile ten post jest składny. Na pewno nie jest pisany pod SEO bo Yoast jest ze mnie bardzo niezadowolony, ale chciałam to napisać i jeśli macie ochotę podyskutować na ten temat, albo chociaż przybić piątkę to zapraszam do komentarzy 🙂

Możesz również polubić