Saga rodu Tyszkowskich, Magda Skubisz

Kiedy kilka lat temu moja mama, podążając za moją młodszą siostrą [a raczej wnukami], zostawiła Śląsk i przeprowadziła się do małej podkarpackiej wioski miałam mieszane uczucia… Ale właściwie nie o tym chciałam pisać 🙂 Podczas pierwszej wizyty w Rybotyczach, bo to jest wioska, o której mowa, zainteresowało mnie wiele rzeczy. Pierwszą, o którą zapytałam był kościół. Skąd w wiosce, która ma dwie ulice na krzyż, niewiele domów i mieszkańców, kościół, którego nie powstydziłoby się miasto? Górujący nad wsią, postawiony na wzgórzu, kościół pod wezwaniem świętego Tomasza Apostoła, nie pasował mi zupełnie do otoczenia. Wtedy dowiedziałam się, że Rybotycze, to nie jest zwyczajna mała wioska, że przez setki lat było miastem, byli bogaci panowie i po nich pozostał kościół. 

[jeżeli interesuje Was tylko i wyłącznie moja recenzja sagi zapraszam od razu na koniec, bo jak zwykle wyszedł mi wpis potwór] SPOJLER ALERT w części SAGA RODU TYSZKOWSKICH i poniekąd w części RODZINA TYSZKOWSKICH

Oczywiście od razu weszłam w Google i wpisałam nazwę miejscowości, ale nie szukałam zbyt głęboko. Znalazłam informację o opuszczonym cmentarzu żydowskim, postanowiłam się na niego wybrać i moja ciekawość historii miejsca na jakiś czas została zaspokojona.

Podczas ostatniej wizyty w Rybotyczach moją uwagę zwróciła książka leżąca na półce u mamy – “Aptekarka” Magdaleny Skubisz. Jako że temat zielarstwa jest mi bliski, po powrocie ściągnęłam od razy wszystkie trzy tomy i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że akcja powieści dzieje się właśnie w okolicy, z której niedawno przyjechałam. W okolicach tego nic nie znaczącego dzisiaj miejsca – Rybotycz.

Okolice Rybotycz

SAGA RODU TYSZKOWSKICH

Wydana nakładem wydawnictwa Media Rodzina Saga rodu Tyszkowskich Magdy Skubisz na obecną chwilę obejmuje trzy tomy. Każda część pisana jest z innym bohaterem w roli narratora. Inspiracją dla bohaterów i wydarzeń są losy rodu Tyszkowskich – Wiktorii i jej synów Jerzego i Antoniego, oraz ich sąsiadów, przyjaciół i poddanych. Akcja dzieje się na ziemiach Tyszkowskich i w okolicy. Mimo tego nie jest to dzieło historyczne i nie należy je za takie uważać, ponieważ znajdują się tu bohaterowie oraz zdarzenia fikcyjne.

Część pierwsza – Aptekarka, opowiadana jest głosem Katji, zielarki. Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku. Katja – zielarka z ludu, chociaż posiada ogromną wiedzę dotyczącą leczenia ziołami, potrafi czytać, pisać i uzdrawiać, chodzi w podartych ubraniach, dziurawych butach i śpi na nieogrzewanym strychu na dworze swoich państwa. Zdaje się nie być w jej sytuacji nic szczególnego – chociaż na pewno i w tamtych czasach mogliby oni traktować ją odrobinę lepiej, biorąc pod uwagę zasługi i fakt, że jednak mieszkała we dworze i codziennie się z państwem widywała. Osobiście wolałabym ją mieć pod ręką czystą i ubraną kompletnie.

U Państwa Kowalskich poznaje Antoniego Tyszkowskiego, co jest początkiem ich “historii miłosnej”, czyli jego zafascynowania dziewczyną i Katji nienawiści do hrabiego i platonicznej miłości do jego bardziej cywilizowanego brata. Czas jakiś Katja spędza w dworze Tyszkowskich, opiekując się kontuzjowanym kolanem Antoniego i jest to okres – jedyny na całe trzy tomy – kiedy zaznaje względnego dobrobytu. Ma co jeść, co ubrać, palce nie wyglądają na świat z dziur w butach, a w pokoju jest kominek i można w nim palić. Niestety, kiedy kolano hrabiego zdrowieje, Katja musi wrócić do swoich państwa.

Część druga – Czarci ogród, to opowieść snuta przez Antoniego Tyszkowskiego, opętanego niezrozumiałą dla niego fascynacją Katją i rozdartego między wygodą i dogadzaniem swoim zachciankom, a słusznym postępowaniem i chęcią zaimponowania dziewczynie. Jest to część zdecydowanie mroczniejsza – jak dusza Antoniego. Opis tortur zadawanych Katji, historie uśmiercania noworodków, ba! sam ogród Anastazji mogą przyprawić o ciarki. Zwłaszcza jak się pomyśli, że to wszystko, w tamtych realiach – mogło się wydarzyć naprawdę i pewnie w niektórych miejscach się zdarzało.

W tej części Katja, po powrocie do Kowalskich traktowana jest gorzej niż kiedykolwiek. Młodzi państwo, zamiłowani w okultyzmie, znęcają się nad dziewczyną, co odkrywa przypadkowo Antonii. Chcąc ratować dziewczynę, wykupuje ją za pokaźną kwotę i zabiera do siebie. Nie cieszy się jednak jej obecnością długo. Dziewczyna ucieka i zamieszkuje w leśniczówce – u uratowanego przez nią kiedyś leśniczego i jego żony. W tej części dowiadujemy się, że Katja została wydana za mąż i ma dwójkę przybranych dzieci.

W części trzeciej – Jemioła, klątwa i cholera, lepiej poznajemy Wiktorię, która, z chęci pozbycia się Katji z życia Antoniego, zabiera ją do dóbr matki, do Zawozu, gdzie zielarka walczy z epidemią cholery. Ta część nie wciągnęła mnie tak jak dwie poprzednie, ale możliwe, że miały na to wpływ również względy zewnętrzne. Znów dużo tu mroku. Walka z epidemią, śmierć, okrucieństwo – dzisiaj szokujące, a dawniej chyba na początku dziennym. Świat w którym kobiety i biedota nie mają praw i przywilejów, w których żona ma milczeć i pokornie znosić to, co się jej robi, to była rzeczywistość tamtych czasów. Czy może w takim przypadku dziwić, że część kobiet – tych bardziej obrotnych, musiała radzić sobie dostępnymi, chociaż moralnie wątpliwymi, metodami?

ZIOŁA

Zioła i zielarstwo są jednym z bohaterów powieści. Wyposażona w wiedzę wyniesioną z kursu znanego całej zielarskiej społeczności Polski fitoterapeuty, doktora Henryka Różańskiego, Magda Skubisz poświęca tematowi sporo miejsca. Znajdziemy tu informacje dotyczące leczenia ziołami, właściwości poszczególnych roślin, przepisy na mieszanki, wskazówki dotyczące leczenia. Skubisz korzystała również podczas pisania z pomocy fitofarmaceutek, Marty Krynickiej-Orzech i Reginy Łuskiej oraz farmaceuty Pawła Koguta, czy przepisów doktora Różańskiego i ojca Czesława Klimuszki. Sama zainspirowana zostałam do przyjrzenia się srebrnikowi i pisząc ten post popijam mieszankę skomponowaną właśnie przez doktora Różańskiego zawierającą to zioło.

Wydawać by się mogło, że odejście od tego, co oferuje nam natura, od mocy ziół i tradycji to domena naszych czasów. Jednak w książkach Magdy Skubisz widzimy, że już dwieście lat temu szkiełko i oko – chociaż wtedy mocno omylne – miało poważanie, a umiejętności wykorzystania ziół uważane były za czarnoksięstwo i dzieło diabła. Posiadającą widzę zielarską Katję lud traktuje jak czarownicę, a i bardziej uczeni podchodzą do niej przynajmniej nieufnie. Ja raczej nieufnie traktowałabym lekarzy leczących gorącymi podkowami, strychniną, rtęcią czy olejem krotonowym. Ale co ja tam wiem.

Jeżeli spojrzymy na panny apteczne, jaką była powieściowa Katja, czy inne kobiety parające się dawniej zielarstwem, musimy być pod wrażeniem ogromnej wiedzy, którą gromadziły i przechowywały głównie we własnych głowach. Owszem, miały receptariusze, ale dostęp do ksiąg ograniczony. O komputerach, internetach i rozpoznawaniu roślin przy pomocy komórki nie wspomnę. Tak łatwo jest pomylić rośliny, podać złą dawkę, zamiast lekarstwa nazbierać trucizny.

RODZINA TYSZKOWSKICH

Bohaterowie sagi Wiktoria z Giebułtowskich Tyszkowska oraz jej dwaj synowie, to postaci historyczne.

Antoni Tyszkowski jako piętnastoletni młodzieniec wyjechał do szkoły do Wiednia. Ukończył Politechnikę Wiedeńską, co oznaczało, że posiadał wyższe niż przeciętne wykształcenie jak na tamte czasy. Według przekazów pozostawał w nieformalnym związku z Katarzyną Podołą, Rusinką, z którą miał czworo dzieci. Katarzyna oficjalnie była żoną najpierw Aleksego Szylaka, a po jego śmierci, Jana Wiśniowskiego. Syn Katarzyny i Antoniego – Paweł, ukończył farmację na uniwersytecie we Lwowie. W jednym z wywiadów autorka zdradza, że stąd wzięła pomysł na profesję Katji, która przecież mogła zarazić potomka zainteresowaniem do uzdrawiania. Paweł odziedziczył po ojcu herb i szlachectwo i zgodnie z testamentem ojca, w razie swojej bezpotomnej śmierci [która nastąpiła], zapisał majątek Polskiej Akademii Umiejętności, PAU.

Brat Antoniego, Józef został zarządcą rodzinnego majątku. Ze związku z włościanką, Katarzyną Hamryszak, miał córkę – również Katarzynę, która urodziła się po śmierci ojca. Powołując się na ustny testament Józefa, Katarzyna wraz z mężem i córką Michaliną zamieszkała w Kopysnie. O prawo do przebywania w dobrach długo toczyli spór z PAU. Od 1939 roku rodzina mieszkała w Makowej. Tam też zostali pochowani Katarzyna i jej mąż, Antoni Jankowski. Michalina żyła do roku 1982 – jej grób znajduje się w Rybotyczach.

Wiktoria z Giebułtowskich Tyszkowska wyszła za mąż za Wincentego Tyszkowskiego jako młoda dziewczyna. Według historii opowiedzianej przez ojca Rafała Marię Antoszczuka, Wiktoria, jako wdowa miała romans z młodszym od siebie powstańcem, który pracował dla niej jako rządca. Po jego śmierci okazało się, że pochodził z bogatej rodziny. Prawdopodobnie był to Maksymilian Mroczkowski herbu Nałęcz, którego nagrobek znajduje się na cmentarzu przykościelnym w Zawozie.

MIEJSCA HISTORYCZNE

Akcja zaczyna się w dobrach birczańskich. Katja mieszka u swoich Państwa na zamku w Birczy. Następnie przenosi się do Tyszkowskich, których majątek obejmuje ziemie tzw. klucza rybotyckiego – Krajna, Łomna, Trójca, Jamna Górna i Dolna, Pakoszówka, Rybotycze, Huwniki, Borysławka i Paportno to wsie z tego regionu. Z tej listy Borysławka, Krajna, Łomna, Paportno nie dotrwały do naszych czasów.

Zamek w Birczy na pocztówce z ok. 1900 roku [Wikipedia]

Akcja trzeciego tomu ma miejsce w Zawozie, dobrach należących od Giebułtowskich, a dziedziczonych po kądzieli, więc po matce Rozalii ich właścicielką została Wiktoria. Tytułowa klątwa odnosi się do klątwy rzuconej na Wiktorię Tyszkowską, która pobierała opłaty za wodę ze swoich studni i pewnego dnia odmówiła pomocy kobiecie, która bez grosza wędrowała ze swoim dzieckiem do sanktuarium. Niemowlę zmarło z odwodnienia, a jego matka przeklęła Wiktorię słowami: “obyś pławiła się w wodzie do sądnego dnia”. W klątwy można wierzyć lub nie, ale faktem jest, że kolejne miejsca pochówku Wiktorii – w tym również katakumba pod kaplicą stojącą na wzgórzu Kalwarii Pacławskiej, podchodziły wodą, co spowodowało spore zniszczenia trumny. Natomiast rodzinna miejscowość – Zawóz – dzisiaj znajduje się na dnie Jeziora Solińskiego. Podobno do lat 80 XX wieku zanurzona w wodzie trumna Wiktorii była wystawiana na widok publiczny.

Tak jak to zobrazowano w powieściach Magdy Skubisz, region ten – więc i Rybotycze – przed wojną były wielonarodowe. W samej miejscowości zgodnie żyli Żydzi, prawosławni i katolicy. Historia Żydów skończyła się wraz z akcją Reinhard, został po nich pomnik i ukryty w lesie cmentarz. Rodziny ukraińskie zostały wyprowadzone podczas akcji “Wisła”. Obecnie zaś za ucieczkę młodych odpowiedzialne są brak perspektyw i pracy. I tak z miasta z kilkusetletnią tradycją [do 1934 roku] pozostała wieś z kilkuset mieszkańcami.

Rybotycze – droga w kierunku Posady Rybotyckiej

RECENZJA

Saga zaciekawiła mnie, jak już wspomniałam, bohaterką pierwszej części. Sama interesuję się ziołolecznictwem, podobnie zresztą jak moja mama, i, z tego co słyszałam, prababka, więc tematyka jest mi bliska. Zanim sięgnęłam po książkę spytałam mamę, czy powieść wnosi jakąś wartość zielarską i po jej potwierdzeniu zaczęłam czytać. I przepadłam. Książkę czyta się świetnie. Napisana jest lekko, z duża dozą humoru – co jest dużym plusem. Językowo jest na świetnym poziomie.

Przedstawione w książce realia życia w Galicji w pierwszej połowie XIX wieku sprawiają, że nie jest to mimo wszystko lektura lekka. Sposób myślenia bohaterów, zasady, którymi się kierują, są dla współczesnego człowieka nie tylko niezrozumiałe, ale często oburzające. Realia życia chłopstwa, czy kobiet jeżą włos. Jak można wytłumaczyć sobie usankcjonowane społecznie fizyczne torturowanie człowieka jedynie dla swojej przyjemności? Jak zrozumieć świat, w którym dziesiątki żyć warte są tyle co nic? W którym człowiek, tylko dlatego, że przyszedł na świat w najuboższej warstwie społeczeństwa, jest traktowany jak przedmiot – który można sprzedać, wykorzystać, albo pozbyć się go bez żalu? Osobiście, nad częścią z tych tematów przechodziłam dość obojętnie – jak nad historyczną ciekawostką, która szczęśliwie dziś nie jest już częścią naszego życia. Znalazły się jednak opisy i zdarzenia, które budziły moją autentyczną odrazę. Magda Skubisz w swojej sadze nie koloruje – pisze prosto, rzeczowo, mam wrażenie odrobinę kronikarsko. Język, którego używa w opisach nie narzuca interpretacji, a przecież łatwo można nakierować czytelnika używając odpowiednio dobranych przymiotników.

Bohaterowie to osoby z krwi i kości – nie jednoznacznie dobrzy, lub źli. Ludzcy. Każdy ma swoje zalety i wady i każdego można lubić lub nie. Arogancją w stopniu wysokim obdarzeni są praktycznie wszyscy główni bohaterowie. Jedni kierują się głównie uprzedzeniami, inni ignorancją wynikającą z uprzywilejowania. Przy czym mam wrażenie, że tworzenie interesujących, wielowymiarowych postaci żeńskich idzie autorce zdecydowanie lepiej, niż męskich.

Zaczęłam czytać Aptekarkę z wziętym znikąd założeniem, że Saga rodu Tyszkowskich to trylogia. I w tym przeświadczeniu trwałam do końca trzeciego tomu, kiedy to zbulwersowała [dosłownie] mnie rzeczywistość – ta historia się nie kończy, a ja nie mam kolejnego tomu. I przyjdzie mi czekać nie wiadomo ile, bo niestety żadnej informacji na ten temat nie udało mi się znaleźć. Jedno jest pewne – będę czekać i będę czytać, bo Magda Skubisz pisze świetnie, a saga wciąga, interesuje, gra na emocjach, bawi i rozwija.

Podoba Ci się wpis? Jest dla Ciebie wartościowy? Jeżeli masz ochotę możesz postawić mi wirtualną kawę 🙂

Możesz również polubić