Najpiękniejsze hale Beskidu Żywieckiego

Długi październikowo – listopadowy weekend i niedziela ze zmianą czasu na zimowy skłoniły nas do wybrania się w góry. Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie polecana przez internetową znajomą trasa po najpiękniejszych halach Beskidu Żywieckiego, a że samochód skraksowany, a komunikacją publiczną tam akurat można się było dostać – decyzja zapadła i trzydziestego października w niedzielę, wstaliśmy o czwartej [!] rano, żeby pooglądać widoki na Beskidy, Tatry, Fatrę i co tam pogoda pozwoli.

A pogoda zapowiadała się cudownie. Temperatura pod 20 stopni i słońce.

Trasa zaczynała się w Żabnicy i zataczała pętlę przez Halę Boraczą, Redykalną, Lipowską na powrót do Żabnicy. Zapraszam na relację z trasy. Mam nadzieję, że chociaż w ułamku udało mi się zdjęciami oddać piękno trasy. Najpiękniejsze hale Beskidu Żywieckiego polecają się Waszej uwadze.

HALA BORACZA I SCHRONISKO – 867 m.n.p.m.

Z parkingu / przystanku Żabnica Skałka [596 m.n.p.m.] ruszamy ulicą Boraczą, czarnym szlakiem. Przez pół drogi idziemy asfaltem wzdłuż potoku Studziańskiego. Mijamy kaplicę Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W miejscu, w którym asfalt zakręca odbijamy w lewo. Do hali i znajdującego się po prawej schroniska [849 m.n.p.m.] docieramy po około trzech kilometrach.

Okolica schroniska jest bardzo przyjemna. Jest tu gdzie posiedzieć patrząc na całkiem przyzwoite widoczki. Podobno chlubą schroniska są jagodzianki. I powiem Wam, że na oko wyglądały super – wielkie buły wypełnione owocami.

Pierwsze schronisko stanęło tu w 1925 roku. Mały, lecz solidny drewniany budynek został wzniesiony przez bielsko-bialskie żydowskie towarzystwo Makkabi. Schronisko niestety spłonęło 12 kwietnia 1932 roku. Odbudowa potrwała do 6 listopada i jak twierdzi strona schroniska w jej wyniku powstało najnowocześniejsze schronisko w Polsce ze światłem elektrycznym w każdym pomieszczeniu.

Hala Boracza jest halą zabudowaną. Znajdziecie tu kilka domków. W jednym z nich, należącym podobno do bacy, możecie kupić tradycyjne oscypki, ale nie szukaliśmy, więc nie jest to informacja sprawdzona. Nie jestem fanką oscypków, stąd brak zainteresowania. Owieczki jeszcze w dole hali pobrzękiwały dzwonkami, ale gonieni czasem nie schodziliśmy im zawracać łbów naszymi foto potrzebami.

HALA REDYKALNA – 1092 m.n.p.m.

Od Hali Boraczej idziemy znów w górę, ale od tej pory szlak jest bardzo przyjemny. Jesteśmy już na pewnej wysokości, więc bardziej strome etapy są krótkie, jest sporo wypłaszczeń. Krótko po ruszeniu szlak odbija w prawo – prawie udało nas się zwieść szlakowi zielonemu, który cudownie płaski szedł w lewo, ale na szczęście musiałam poprawić skarpetkę i za plecami usłyszałam inną ekipę zastanawiającą się, którędy na Redykalną. Jakież widoki by nas ominęły gdyby to się nie wydarzyło!!! Cudowne. Weszlibyśmy na planowaną trasę już po wszystkich cudownościach.

Beskid Żywiecki
Widok ze szlaku

Najpierw na Polanie Cukiernica [905 m.n.p.m.] odchodzi w prawo szlak niebieski, do Rajczy, a następnie około czwartego kilometra trasy od szlaku zielonego odchodzi czarny i ten wybieramy. Miejsce nazywa się Nad Halą Cukiernica [956 m.n.p.m.] i stoi tam drogowskaz.

Hala Redykalna [1092 m.n.p.m.] czeka na Was za piątym kilometrem i przygotujcie się na duże WOW. Widoki są piękne, a schodząca w dół hala to dla nich cudowny amfiteatr. Warto tu sobie chwilę przystanąć i pokontemplować.

Panorama z Hali Redykalnej
O ile nie jestem w błędzie – stożek w ostatniej linii gór to Wielki Rozsutec – szczyt słowackiej Małej Fatry

Widoki z Hali Redykalnej obejmują Beskid Śląski, grupę Wielkiej Raczy i Wielkiej Rycerzowej w Beskidzie Żywieckim, po Małą Fatrę na Słowacji. Warto się tam znaleźć kiedy widoczność jest dobra.

Hala Redykalna
Hala Redykalna widok

HALA BACMAŃSKA – 1181 m.n.p.m.

Dalsza trasa to szlak żółty w kierunku Hali Lipowskiej, ale po drodze mamy jeszcze Halę Bacmańską, która pod względem widoków ustępuje Redykalnej minimalnie. Jeśli ustępuje.

Widok z hali Bacmańskiej
Hala Bacmańska

Idzie się nadal bardzo przyjemnie bez zbędnych przewyższeń czy zejść. Tętno wyrównane, widoki piękne, ludzi średnio, a nawet jak na Beskidy mało. Co chwilę otwiera się dawka przypominająca widoków. Ostatnie przed Halą Lipowską prezentowały się tak:

Widoki ze szlaku do Schroniska na Hali Lipowskiej

Dopiero po tych widokach do naszej trasy dobijał kuszący nas wcześniej szlak zielony, więc możecie się domyślać, jak bardzo się cieszyliśmy, że zrządzeniem losu udało nam się nie pójść złą drogą.

HALA LIPOWSKA I SCHRONISKO – 1269 m.n.p.m.

Schronisko na Hali Lipowskiej [8,93km od startu] robi bardzo dobre wrażenie. Jest gdzie usiąść, gdzie zrobić ognisko, nawet jakaś rozrywka dla dzieci się znajdzie. Na kranach Noszak z Cieszyna i pszeniczny Beskid [bardzo przyzwoity], a dania z kuchni wychodziły nie tylko sprawnie, ale również wyglądające pysznie. Z Beskidu skorzystałam, z kuchni nie, bo po cóż wszystkie dwie kanapki wieźć ze sobą do domu [drugą dojadałam w pociągu powrotnym – taka żerta zawsze w górach jestem], ale żadnego narzekania na dania wokół słychać nie było.

Schronisko na Hali Lipowskiej
Schronisko na Hali Lipowskiej

Schronisko na Hali Lipowskiej rozpoczęło działalność w 1931 roku. Zanim w 1946 roku przejęło je żywieckie PTT, przez rok po wojnie stało puste co niestety skończyło się dewastacją i kradzieżami. Generalnej modernizacji doczekało się dopiero w 1973 roku. Prace skończyły się dopiero w 1980 roku, a ich efektem powstało zupełnie nowe schronisko, które ze starym wspólną miało zaledwie podmurówkę.

Zdjęcie ze strony www schroniska

Ciekawostką jest, że schronisko od trzech pokoleń prowadzi jedna rodzina. W 1969 roku objęła je pani Maria Gowin z mężem Zbigniewem, ratownikiem GOPR, później pomagały jej dzieci, a teraz wnuki.

SCHRONISKO PTTK NA RYSIANCE – 1254 m.n.p.m.

Od schroniska na Hali Lipowskiej, do schroniska na Rysiance szlak wiedzie szeroką ścieżką i całe szczęście, bo ludzi nagle zrobiło się multum. Człowiek na człowieku jak na Trzeciego Maja w Katowicach. Nawet zwyczajowe „dzień dobry” przestało być w użyciu, bo nic innego by człowiek już powiedzieć nie mógł.

Nie dokładnie po to się idzie w góry, ale okazało się, że schronisko na Rysiance jest tuż tuż. I również tu ludzi było pełno. Do kasy kolejka aż na zewnątrz – a kasa na piętrze, do toalety kolejka… Jeżeli będziecie robić tą trasę i będziecie mieli w planach dłuższy postój na tym etapie – zwłaszcza z zakupami w schronisku, proponuję jednak to na Lipowskiej.

Panorama ze schroniska Rysianka

Chętni mogą skoczyć na szczyt Rysianki, który znajduje się zaledwie kilkaset metrów [i niecałe 100 w górę] od schroniska. My nie poszliśmy na szczyt – czasu było akurat tyle, żeby na spokojnie zejść do przystanku, a nie wiedzieliśmy jak będzie wyglądać zejście. Pod Rysianką nawet nie mieliśmy ochoty usiąść – tyle było ludzi – nie do końca mój klimat w górach.

Schronisko Rysianka
Widok na szczyty Małej Fatry z polany przed Schroniskiem na Rysiance.

Schronisko na Rysiance powstawało początkowo jako dom prywatny budowany bez pozwolenia przez Gustawa Pustelnika. Władze wstrzymały budowę, jednak dokończyło ją – już legalnie – krakowskie Tatrzańskie Towarzystwo Narciarzy. Otworzone zostało 16 maja 1937 jako Schronisko Tatrzańskiego Towarzystwa Narciarzy – Lipowska. Po wojnie ponownego otwarcia dokonało w 1947 roku żywieckie PTT. Schronisko PTTK od 25 stycznia 1955 roku.

ZEJŚCIE ZIELONYM SZLAKIEM DO ŻABNICY SKAŁKA

widok na babią górę i pilsko z rysianki
Kto poznaje tą damę na drugim planie? Niestety będę musiała na nią wejść jeszcze raz, bo wymyśliłam sobie zdobycie Korony Gór Polski.
[relację z wejścia na mój pierwszy oficjalnie szczyt KGP – Tarnicę znajdziecie TU]

Zejście zielonym szlakiem jest straszne. Non stop w dół i po kamieniach. Nie ma wypłaszczeń i było to widać po wchodzących od tej strony. Sporo ich pytało, czy coś płaskiego czeka ich w najbliższym czasie. W jednym momencie szlak ostro skręca w lewo, w ubitą, płaską drogę, która na Podlasiu bez problemu mogłaby robić za autostradę, ale nie dajcie się ponieść nadziei. Chwilę potem znów szlak zielony odbija w prawo i dalej „z górki, przez kamiórki” i dochodzi woda i błoto 🙂

Istnieje obejście szlaku, które w pewnym momencie proponował nam kierunkowskaz i możliwe, że prowadzi ono ową podlaską autostradą – jeżeli macie czas i ochotę na eksperymenty, można próbować. My nie mieliśmy.

Ostatnie około dwóch kilometrów, to zejście po asfalcie, ale można sobie pooglądać ciekawą kolekcję bogato zdobionych domów i rzeźb w ogrodach.

INFORMACJE PRAKTYCZNE I PODSUMOWANIE

Nasza trasa to 16,2 kilometra, zrobione w mniej więcej 6,5 godziny. Suma podejść – 798 metrów, zejść – 801 [dane: mapa-turystyczna.pl]. Gdybyśmy zbierali punkty GOT – to za tą trasę należało by się ich 22. Najwyższy punkt na trasie to schronisko na Hali Lipowskiej – 1269 m.n.p.m.

Jeżeli macie więcej czasu, albo lepsze niż my tempo [był taki pan, który jechał z nami rano pociągiem, machnął 32 km trasy i w tym samym co my czasie znalazł się z powrotem na stacji w Węgierskiej] możecie trasę sobie wydłużyć. Zamiast schodzić zielonym szlakiem do Żabnicy można iść czerwonym na Suchy Groń, albo żółtym na Romankę i dalej niebieskim na Suchy Groń i przez stację Słowianka zejść do Żabnicy. W najdłuższej opcji to 20 kilometrów.

pętla po najpiękniejszych halach beskidu żywieckiego szlak

DOJAZD. Niestety my musieliśmy się dostosować do rozkładów komunikacji publicznej, więc okienko czasowe na tą wycieczkę mieliśmy niezbyt duże. Już o 15:10 musieliśmy być na dole, w Żabnicy.

Czasowo wyglądało to tak, że pociągiem do Węgierskiej Górki dotarliśmy o 7:14 [dla nas to pobudka o 4 i tylko fakt, że akurat była zmiana czasu sprawił, że zdecydowaliśmy się na taki krok]. Z pobliskiego przystanku bus do przystanku Żabnica Skałka odchodził o 7:55 i jedzie tam 15 minut [rozkład]. Z dwoma krótszymi przystankami i jednym dłuższym całość zajęła nam około 6,5 godziny – a ja jestem naprawdę w kiepskiej kondycji. Spokojnie zdążyliśmy więc na busa powrotnego. W drodze powrotnej można sobie spacer asfaltem skrócić o około kilometr i zatrzymać się na przystanku Żabnica Kamienna. Pociąg z Węgierskiej Górki był o 16:27, więc trzeba było na niego poczekać, ale są też późniejsze, a w Węgierskiej można sobie trochę pozwiedzać.

Bilet PKP Tychy-Węgierska Górka to koszt 20zł, bilet na busa w jedną stronę – 4,5zł [X.2022]

Dla szczęśliwych posiadaczy nieskraksowanych, sprawnych samochodów w Żabnicy jest sporo miejsca do parkowania. Parkingi w Skałce i dalej w Kamiennej tym razem były pełne. Samochody jednak parkowały również wzdłuż drogi. Uważajcie, bo jedna strona drogi jest teoretycznie wyłączona z parkowania, podobno nikt się tego nie czepia, ale parkujecie na własną odpowiedzialność.

Mam nadzieję, że się podobało. Jak zwykle – zapraszam do komentarzy, jeżeli macie pytania, lub uwagi 🙂

Możesz również polubić