Zioła i olejki eteryczne w moim życiu. Co stosuję i polecam na co dzień.

O moich przodkiniach słyszałam różne rzeczy. Wśród nich nawet plotki, że, całkiem nie tak dawno, w rodzinie była prawdziwa wiedźma. Nie z charakteru, bo tych mamy więcej, ale z profesji. Czy jest w tym coś z prawdy? Nie wiem. Pewnym jest, że po zioła w pewnym okresie swojego życia zaczęła sięgać moja mama – za jej smarowidło na bóle i rany niejeden już pchał jej [bezskutecznie niestety] w ręce grube pieniądze. I słusznie. I pewnym jest, że i mnie zioła i olejki wołają. Wierzę w ich moc i właściwości. Zresztą czy wiarą można nazwać uznawanie za prawdziwie naukowo potwierdzonych faktów? Nie do końca.

Tak czy siak – zioła i olejki towarzyszą mi codziennie. Szanuję je, stosuję i polecam. A dzisiaj – w tym artykule – podzielę się z Wami trochę tym jak i kiedy używam moich ulubionych ziół, czy to pod postacią roślin, czy wyciągu z nich, czyli olejków eterycznych.

GDY JESTEM CHORA

Kiedy jestem chora, lub coś mnie zbiera, pierwsze co robię to sięgam po zioła. Herbata z lipy czy kwiatów czarnego bzu – a najlepiej obu, wspaniale wspiera, działa napotnie – pije i pakuję się w kocowe burrito.

Kwiat czarnego bzu [braz ha11ok z Pixabay]. W tym roku zainspirowana e-bookiem Julii Wizowskiej zamierzam z czarnego bzu zrobić syrop na wszelkie nieszczęścia.

Na noc, i w dzień w razie potrzeby, piję melisę, która doskonale nawilża gardło. Dzięki niej – ma w końcu również działanie uspokajające – usypiam nie dusząc się od kaszlu. Wykrztuśnie popijam sobie z małej piersióweczki robiony przez mamę syrop z pędów sosny.

Co pomaga na bolące brzuszki? Szałwia, koper włoski, rumianek, nagietek. Ten ostatni piję na uspokojenie żołądka. Nagietek przyspiesza gojenie ran i działa przeciwzapalnie i rozkurczowo, dlatego ilekroć mój żołądek jest na mnie wkurzony, a na starość tak mi się porobiło, że lata kawy pitej na czczo, stresów, omijania posiłków, czy przeciwnie objadania się, zaczęły się mścić i żołądek zdecydowanie stracił do mnie cierpliwość, sięgam po napar z nagietka i kilku innych smakołyków. Nagietek stosowany jest również w leczeniu wrzodów.

Przyznam Wam się, że jak zaczęły się moje problemy z brzuchem zwierzyłam się z nich lekarzowi pierwszego kontaktu. Jego pierwszą reakcją, bez badań, wywiadu, była chęć zapisania mi lekarstw, które mają poważne skutki uboczne i należy je brać do końca życia. Miałam trzydzieści kilka lat i nie wydawało mi się to rozsądne, dlatego przeszukałam literaturę, wybrałam z ziołowego dobrodziejstwa coś łagodzącego, coś rozkurczowego, uspakajającego, śluzowego – zrobiłam z tego herbatkę i wkrótce poczułam się lepiej. Na powrót do prawie pełnej sprawności nie czekałam dłużej niż kilka tygodni.

SZAŁWIA

Szałwia to chyba moje ulubione zioło, dlatego zasłużyło na osobny nagłówek.

Zaczęło się od… Chyba od tego, że mama zrobiła pierogi i polała masłem, z krótko przesmażoną na nim pokruszoną szałwią. I to była miłość. Masełko szałwiowe polecam całym sercem. Dla tych bardziej leniwych i mieszkających w Tychach mała podpowiedź – cudowne ravioli z takim masełkiem znajdziecie we włoskiej Osteria Le Botti na Balbinie.

Później mój żołądek zaczął szwankować i okazało się, że szałwia pita pomaga na kolki, bóle brzucha, zaburzenia trawienia, reguluje pracę jelit. A w dodatku wyjątkowo trafia w mój smak. Pierwsza herbatka jaką się leczyłam to szałwia z koprem włoskim. Działała.

Jako że szałwia działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie zaczęła mi towarzyszyć w przeziębieniach – jako napar do picia, w nieżytach gardła, stanach zapalnych w jamie ustnej jako płukanka. Przy zapaleniu spojówki na oczy kładłam nasączone szałwiowym naparem waciki.

Ostatnim moim odkryciem są smużki, czyli kadzidła szałwiowe. Osobiście jestem zwolenniczką otaczania się i używania tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, co towarzyszyło naszym babkom i prababkom. Dlatego, nawet pomijając dylematy etyczne i ekologicznie, zamiast szałwii białej wybieram lekarską. Hoduję ją zresztą i zbieram z własnych rabat na działce. W zeszłym roku zrobiłam swoje pierwsze kadzidła, nie tylko szałwiowe, i w tym roku zamierzam to powtórzyć. Możliwe, że zrobię kilka ekstra, żeby zarobić na kolejne sadzonki.

Nie zapominajmy o leczniczych kąpielach w szałwii. Na różne podrażnienia, stany zapalne, swędzenia szałwiowa kąpiel jest idealna.

Pamiętajcie, żeby nie przesadzać z piciem szałwii. Jak zawsze umiar grunt wszystkiemu, więc jeżeli wpadniecie na pomysł picia szałwii codziennie, co kilka tygodni róbcie sobie okres przerwy.

OLEJKI ETERYCZNE

Moja przygoda z olejkami eterycznymi zaczęła się stosunkowo niedawno, kilka lat temu – od olejków tymiankowego i pomarańczowego. Pewnego razu weszłam do domu koleżanki i zakochałam się w zapachu. W kominku zapachowym miała właśnie tymianek z pomarańczą i od tego dnia, przez długi dzień codziennie tymi olejkami pachniało u mnie. A i teraz, kiedy chcę się zrelaksować, to właśnie to połączenie wybieram.

dyfuzor

Później okazało się, że olejek tymiankowy jest doskonały na przewianą szyje, zakwasy, czy inne bóle spowodowane stanem zapalnym mięśni. Smaruję się nim w postaci czystej, lub wymieszanym z olejkiem bazowym.

Tu muszę, jak każdy, Was przestrzec, że olejki eteryczne są bardzo mocne i nie zaleca się ich stosowania bezpośrednio na skórę bez rozcieńczania.

Olejku tymiankowego zużywam bardzo duże ilości, bo często coś boli. Kolejnym, który zawsze mam w domu i zabieram ze sobą na wyjazdy jest olejek goździkowy. To zdecydowanie nie była miłość od pierwszego kontaktu. Przedstawiła nas sobie ta sama koleżanka, która poznała mnie z tymiankowo-pomarańczową cudownością. Pewnego razu, zwijając się z bólu, znalazłam się o krok od zapalenia ucha. Dostałam wtedy od Marty buteleczkę olejku goździkowego i przykaz – smarować. Więc posmarowałam. A następnie rzuciłam się zmywać. To było straszne – śmierdziało tak potwornie, że nie byłam w stanie go znieść. Szorowałam się wtedy jeszcze ze trzy dni zanim przestałam go czuć.

olejki eteryczne
Obraz Monika z Pixabay

Czas jakiś później znów cierpiałam. Ból był taki, że tymianek nie pomagał i sięgnęłam po olejek goździkowy ponownie. Co dziwne – tym razem zupełnie mi nie przeszkadzał i od tamtej pory stosuję go bardzo często, bo poza tym, że działa silnie przeciwzapalnie jest również przeciwbakteryjny – traktuję więc nim punktowo wszystko, cokolwiek próbuje wyskoczyć na mojej twarzy – z opryszczką włącznie. I działa za każdym razem. Tak jak nic do tej pory nie działało.

Moje ostatnie dwa odkrycia to olejek lawendowy i miętowy. Olejek lawendowy – jako że za zapachem lawendy nie przepadam specjalnie – nie był do tej pory przeze mnie używany. Ostatnimi jednak czasy kropię sobie wieczorem kilka kropel do nawilżacza powietrza i śpię jak niemowlę. Przypadek?

Swoją przyjaźń z olejkiem miętowym zawdzięczam Eli Świętek [naturalnabogini.pl], która jest jego wielką ambasadorką. Tak go wychwalała, że w końcu spróbowałam i wiecie co? Działa. Zapachowo stosuję podczas pracy, lub kiedy potrzebuję trzeźwo myśleć – np. za kierownicą, w dłuższej trasie. Smaruję nim brzuch przy niestrawnościach i innych rewolucjach, również przy bólach menstruacyjnych powinien zadziałać, bo rozluźnia. Z kolei smarowany na skronie pomaga w bólach głowy. Pomaga nawet przy migrenie czy napięciowych bólach głowy – może nie na długo, ale wystarczająco, żeby dotrwać do momentu, w którym zaczną działać tabletki.

Oczywiście używam tez innych – ale te pięć to moje must have.


Jeżeli macie jakieś pytania, albo chcecie się podzielić własnymi doświadczeniami związanymi z używaniem olejków i ziół zapraszam do aktywności w komentarzach. Zainspirujmy się nawzajem. Jakie zioła i olejki eteryczne stosujecie Wy?

Możesz również polubić