Saga rodu Tyszkowskich, Magda Skubisz
Saga rodu Tyszkowskich Magdy Skubisz wpadła mi w ręce przypadkiem. Podczas jednej z wizyt u mamy znalazłam na półce „Aptekarkę”, tom pierwszy sagi. Okładka była sympatyczna, zajawka na niej interesująca, a okres zimowy sprzyjał takim lekturom, więc już w pociągu do domu wyszukałam książkę w Legimi i zatopiłam się w historii, która, jak się okazało, wydarzyła się w rejonie, z którego właśnie wracałam.
Książki wciągnęły mnie głęboko w swoje uniwersum. Sprawiły, że zainteresowałam się nie tylko rodziną Tyszkowskich [zapraszam na wpis: Rodzina Tyszkowskich – historia bohaterów sagi Magdy Skubisz], ale też okolicą, w której mieszkali, a która dziś wydaje się lekko zapomniana przez Boga i ludzi [zapraszam na wpis: Śladami Tyszkowskich – wycieczka po kluczu rybotyckim]. Zielarstwem mnie zarażać nie musiała, bo tym się już interesowałam, ale jestem absolutnie pewna, że sporo czytelniczek, które z ziołami nie miało nic wspólnego, po lekturze książek sięgnęło po zioła. I dobrze.
Zapraszam Was na krótkie podsumowanie treści książek, a dalej na moje wrażenia po lekturze.
SAGA RODU TYSZKOWSKICH
Wydana nakładem wydawnictwa Media Rodzina Saga rodu Tyszkowskich Magdy Skubisz na obecną chwilę obejmuje trzy tomy. Każda część pisana jest z innym bohaterem w roli narratora. Inspiracją dla bohaterów i wydarzeń są losy rodu Tyszkowskich – Wiktorii i jej synów Jerzego i Antoniego, oraz ich sąsiadów, przyjaciół i poddanych. Głównym wątkiem sagi jest relacja między Antonim Tyszkowskim, a Katją – Rusinką, poddaną Tyszkowskich i zielarką.
Akcja dzieje się na ziemiach Tyszkowskich i w okolicy. Mimo tego nie jest to dzieło historyczne i nie należy je za takie uważać, ponieważ znajdują się tu bohaterowie oraz zdarzenia fikcyjne.
Ważnym aspektem w książkach, prawie pełnoprawnym bohaterem są zioła. Bohaterka – Katja, jest zielarką i zioła, ziołolecznictwo obecne są w całej sadze. Wyposażona w wiedzę wyniesioną z kursu znanego całej zielarskiej społeczności Polski fitoterapeuty, doktora Henryka Różańskiego, Magda Skubisz poświęca tematowi sporo miejsca. Znajdziemy tu informacje dotyczące leczenia ziołami, właściwości poszczególnych roślin, przepisy na mieszanki, wskazówki dotyczące leczenia. Skubisz korzystała również podczas pisania z pomocy fitofarmaceutek, Marty Krynickiej-Orzech i Reginy Łuskiej oraz farmaceuty Pawła Koguta, czy przepisów doktora Różańskiego i ojca Czesława Klimuszki. Sama zainspirowana zostałam do przyjrzenia się srebrnikowi i pisząc ten post popijam mieszankę skomponowaną właśnie przez doktora Różańskiego [którego znałam już wcześniej] zawierającą to zioło.
Jeżeli i Was zainteresuje ten temat, to możecie bez wahania zacząć chociażby od przepisów zamieszczonych w książkach. Ich poprawność potwierdzają eksperci 🙂
Wydawać by się mogło, że odejście od tego, co oferuje nam natura, od mocy ziół i tradycji to domena naszych czasów. Jednak w książkach Magdy Skubisz widzimy, że już dwieście lat temu szkiełko i oko – chociaż wtedy mocno omylne – miało poważanie, a umiejętności wykorzystania ziół uważane były za czarnoksięstwo i dzieło diabła. Posiadającą widzę zielarską Katję lud traktuje jak czarownicę, a i bardziej uczeni podchodzą do niej przynajmniej nieufnie. Ja raczej nieufnie traktowałabym lekarzy leczących gorącymi podkowami, strychniną, rtęcią czy olejem krotonowym. Ale co ja tam wiem.
Jeżeli spojrzymy na panny apteczne, jaką była powieściowa Katja, czy inne kobiety parające się dawniej zielarstwem, musimy być pod wrażeniem ogromnej wiedzy, którą gromadziły i przechowywały głównie we własnych głowach. Owszem, miały receptariusze, ale dostęp do ksiąg ograniczony. O komputerach, internetach i rozpoznawaniu roślin przy pomocy komórki nie wspomnę. Tak łatwo jest pomylić rośliny, podać złą dawkę, zamiast lekarstwa nazbierać trucizny.
APTEKARKA
Część pierwsza – Aptekarka, opowiadana jest głosem Katji, zielarki. Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku. Katja – zielarka z ludu, chociaż posiada ogromną wiedzę dotyczącą leczenia ziołami, potrafi czytać, pisać i uzdrawiać, chodzi w podartych ubraniach, dziurawych butach i śpi na nieogrzewanym strychu na dworze swoich państwa. Zdaje się nie być w jej sytuacji nic szczególnego – chociaż na pewno i w tamtych czasach mogliby oni traktować ją odrobinę lepiej, biorąc pod uwagę zasługi i fakt, że jednak mieszkała we dworze i codziennie się z państwem widywała. Osobiście wolałabym ją mieć pod ręką czystą i ubraną kompletnie.
U Państwa Kowalskich poznaje Antoniego Tyszkowskiego, co jest początkiem ich „historii miłosnej”, czyli jego zafascynowania dziewczyną i Katji nienawiści do hrabiego i platonicznej miłości do jego bardziej cywilizowanego brata. Czas jakiś Katja spędza w dworze Tyszkowskich, opiekując się kontuzjowanym kolanem Antoniego i jest to okres – jedyny na całe trzy tomy – kiedy zaznaje względnego dobrobytu. Ma co jeść, co ubrać, palce nie wyglądają na świat z dziur w butach, a w pokoju jest kominek i można w nim palić. Niestety, kiedy kolano hrabiego zdrowieje, Katja musi wrócić do swoich państwa.
CZARCI OGRÓD
Część druga – Czarci ogród, to opowieść snuta przez Antoniego Tyszkowskiego, opętanego niezrozumiałą dla niego fascynacją Katją i rozdartego między wygodą i dogadzaniem swoim zachciankom, a słusznym postępowaniem i chęcią zaimponowania dziewczynie. Jest to część zdecydowanie mroczniejsza – jak dusza Antoniego. Opis tortur zadawanych Katji, historie uśmiercania noworodków, ba! sam ogród Anastazji mogą przyprawić o ciarki. Zwłaszcza jak się pomyśli, że to wszystko, w tamtych realiach – mogło się wydarzyć naprawdę i pewnie w niektórych miejscach się zdarzało.
W tej części Katja, po powrocie do Kowalskich traktowana jest gorzej niż kiedykolwiek. Młodzi państwo, zamiłowani w okultyzmie, znęcają się nad dziewczyną, co odkrywa przypadkowo Antonii. Chcąc ratować dziewczynę, wykupuje ją za pokaźną kwotę i zabiera do siebie. Nie cieszy się jednak jej obecnością długo. Dziewczyna ucieka i zamieszkuje w leśniczówce – u uratowanego przez nią kiedyś leśniczego i jego żony. W tej części dowiadujemy się, że Katja została wydana za mąż i ma dwójkę przybranych dzieci.
JEMIOŁA, KLĄTWA I CHOLERA
W części trzeciej – Jemioła, klątwa i cholera, lepiej poznajemy Wiktorię, która, z chęci pozbycia się Katji z życia Antoniego, zabiera ją do dóbr matki, do Zawozu, gdzie zielarka walczy z epidemią cholery. Ta część nie wciągnęła mnie tak jak dwie poprzednie, ale możliwe, że miały na to wpływ również względy zewnętrzne. Znów dużo tu mroku. Walka z epidemią, śmierć, okrucieństwo – dzisiaj szokujące, a dawniej chyba na początku dziennym. Świat w którym kobiety i biedota nie mają praw i przywilejów, w których żona ma milczeć i pokornie znosić to, co się jej robi, to była rzeczywistość tamtych czasów. Czy może w takim przypadku dziwić, że część kobiet – tych bardziej obrotnych, musiała radzić sobie dostępnymi, chociaż moralnie wątpliwymi, metodami?
MIEJSCA I POSTACI HISTORYCZNE
Jak już wspomniałam bohaterzy sagi istnieli naprawdę. Antoni i Józef Tyszkowscy, ich rodzice, dziadkowie – to postaci historyczne. Istniała również Katja, chociaż nie wiemy, czym tak naprawdę się zajmowała. Zielarskie wykształcenie Katji to pomysł autorki inspirowany faktem, że syn Katji i Antoniego wybrał zawód farmaceuty – niecodzienny wybór jak na tamte czasy i jego pozycję.
Akcja zaczyna się w dobrach birczańskich. Katja mieszka u swoich Państwa na zamku w Birczy. Następnie przenosi się do Tyszkowskich, których majątek obejmuje ziemie tzw. klucza rybotyckiego – Krajna, Łomna, Trójca, Jamna Górna i Dolna, Pakoszówka, Rybotycze, Huwniki, Borysławka i Paportno to wsie z tego regionu. Z tej listy Borysławka, Krajna, Łomna, Paportno, Jamna Górna i Dolna nie dotrwały do naszych czasów.
Wydarzenia trzeciego tomu mają miejsce w Zawozie, dobrach należących od Giebułtowskich, a dziedziczonych po kądzieli, więc po matce Rozalii ich właścicielką została Wiktoria.
W kaplicy zostali pochowani Wiktoria, Józef i Antonii, oraz Paweł, matka Wiktorii – Rozalia, Wincenty Tyszkowski.
RECENZJA
Saga zaciekawiła mnie, jak już wspomniałam, bohaterką pierwszej części. Sama interesuję się ziołolecznictwem, podobnie zresztą jak moja mama, i, z tego co słyszałam, prababka, więc tematyka jest mi bliska. Zanim sięgnęłam po książkę spytałam mamę, czy powieść wnosi jakąś wartość zielarską i po jej potwierdzeniu zaczęłam czytać. I przepadłam. Książkę czyta się świetnie. Napisana jest lekko, z duża dozą humoru – co jest dużym plusem. Językowo jest na świetnym poziomie.
Przedstawione w książce realia życia w Galicji w pierwszej połowie XIX wieku sprawiają, że nie jest to mimo wszystko lektura lekka. Sposób myślenia bohaterów, zasady, którymi się kierują, są dla współczesnego człowieka nie tylko niezrozumiałe, ale często oburzające. Realia życia chłopstwa, czy kobiet jeżą włos. Jak można wytłumaczyć sobie usankcjonowane społecznie fizyczne torturowanie człowieka jedynie dla swojej przyjemności? Jak zrozumieć świat, w którym dziesiątki żyć warte są tyle co nic? W którym człowiek, tylko dlatego, że przyszedł na świat w najuboższej warstwie społeczeństwa, jest traktowany jak przedmiot – który można sprzedać, wykorzystać, albo pozbyć się go bez żalu? Osobiście, nad częścią z tych tematów przechodziłam dość obojętnie – jak nad historyczną ciekawostką, która szczęśliwie dziś nie jest już częścią naszego życia. Znalazły się jednak opisy i zdarzenia, które budziły moją autentyczną odrazę. Magda Skubisz w swojej sadze nie koloruje – pisze prosto, rzeczowo, mam wrażenie odrobinę kronikarsko. Język, którego używa w opisach nie narzuca interpretacji, a przecież łatwo można nakierować czytelnika używając odpowiednio dobranych przymiotników.
Bohaterowie to osoby z krwi i kości – nie jednoznacznie dobrzy, lub źli. Ludzcy. Każdy ma swoje zalety i wady i każdego można lubić lub nie. Arogancją w stopniu wysokim obdarzeni są praktycznie wszyscy główni bohaterowie. Jedni kierują się głównie uprzedzeniami, inni ignorancją wynikającą z uprzywilejowania. Przy czym mam wrażenie, że tworzenie interesujących, wielowymiarowych postaci żeńskich idzie autorce zdecydowanie lepiej, niż męskich. Może dlatego, że psychika kobieca – z racji płci własnej, jest jej zdecydowanie bliższa.
Zaczęłam czytać Aptekarkę z wziętym znikąd założeniem, że Saga rodu Tyszkowskich to trylogia. I w tym przeświadczeniu trwałam do końca trzeciego tomu, kiedy to zbulwersowała [dosłownie] mnie rzeczywistość – ta historia się nie kończy, a ja nie mam kolejnego tomu. I przyjdzie mi czekać nie wiadomo ile, bo niestety żadnej informacji na ten temat nie udało mi się znaleźć. Jedno jest pewne – będę czekać i będę czytać, bo Magda Skubisz pisze świetnie, a saga wciąga, interesuje, gra na emocjach, bawi i rozwija.
Podoba Ci się wpis? Jest dla Ciebie wartościowy? Jeżeli masz ochotę możesz postawić mi wirtualną kawę 🙂